Śnieg cicho ukladał się w puchową kołderkę wszędzie gdzie popadło. Na ulicach, dachach, drzewach czy płotach. Miasteczko juz prawie spało otoczone bezgwiezdną nocą. Tylko w jednym domku wciaz swieciło się male swiatelko, a przy szybie mozna bylo ujrzeć twarz małego chlopca, który wciaz wypatrywal upragnionej gwiazdki. Ale zamiast niej ciagle widział padający śnieg. Caly czas myslal o jednej malej gwiazdce, która rozświetli niebo.
Do pokoju małego chlopca otworzyły sie cicho drzwi:
- Czemu jeszcze nie śpisz? - dziadek martwil sie o swojego wnuczka.
- Nie widac gwiazdki na niebie - odparl ze smutkiem.
Dziadek pokiwal glowa, podszedł do malca i przytulił.
- Ona gdzies tam jest. Przyjdzie odpowiedni czas i wszyscy ją zobaczymy. Nie musisz sie o nic martwić.
Pocieszył swojego wnuka starszy pan. Myślał, ze malec zrozumie co mial na mysli. Spojrzał w okno mając nadzieję ze w końcu niebo rozświetli maleńka gwiazdka. Chlopczyk przytulil sie mocniej i zapytał z ciekawosci:
- A kiedy przyjdzie ten odpowiedni czas?
Dziadek milczał przez chwile. W koncu po dlugim milczeniu odrzekł.
- Widzisz raz w roku przychodzi taki czas kiedy wszyscy sie radują i są szczęsliwi bo jest to czas magiczny. Czas w którym zegar bije wolniej, i chciałoby sie te chwile zatrzymać jak najdluzej. To czas Wigilii i Swiat Bozego Narodzenia, to dlatego czekamy na pierwsza gwiazdkę. Kazdy z nas jest taka gwiazdka i kazdy świeci raz mocniej raz słabiej, ale ta jedyna gwiazdka jest najmocniejsza to ona wskaze nam właściwa drogę zycia.
Chlopczyk sluchał z wielkim zainteresowaniem. Ale dziadek juz powoli wstawał:
- Polóz sie spać, jutro wstanie nowy dzień.
Utulił malca pierzynka, pocalowal w czółko i zagasil lapmkę.
Dzionek zaczal sie pianiem koguta. Nadszedł ten dzień, dzień w którym wieczorem miala się pojawić gwiazdka.
Wszyscy wzieli sie za swoje obowiazki. Trzeba bylo wysprzatac izby i zrobic świateczne dania. A najwazniejsze to przystroić choinkę. Mama cicho weszla do pokoju synka, chwilę przyglądała się jak smacznie sobie śpi. Juz chciala wyjść gdy uslyszala cichutkie:
- Mamusiu ...
- Śpij kochanie jeszcze - podeszła do łózeczka, usiadla cichutko na brzegu i odgarnęła małemu włoski z czoła.
Obserwowała jak synek powoli sie budzi i nie chciała zeby wstawał tak wcześnie. To były w końcu jego prawdziwe święta z choinka i świateczna gwiazdka. Utuliła go mocniej w nadziei ze jeszcze sobie pośpi. Ale chlopczyk po chwili zapytal:
- A gwiazdka? czy juz tez wstala?
- Nie, tez jeszcze sobie spi. Ona wstanie dopiero wieczorem moje maleństwo - odparla.
- To ja tez musze?
- Nie, ty mozesz wstac kiedy chcesz i poczekac na Nią.
A po chwili dodala:
- Pozniej mozesz mi pomoc w ubieraniu choinki. Spij jeszcze maleństwo.
Chlopiec zamrugał oczkami i zamknał. Mama jeszcze siedziala przy malcu, zeby sobie mogl pospac.
Okolo poludnia w dumu zrobiło sie gwarno i radośnie. Nie tylko w domu małego chlopca. W calym malym Miasteczku. Widać bylo czas nadchodzacych świąt. Czas Wigilii i Bozego Narodzenia. Wszyscy byli dla siebie zyczliwi jak nigdy dotad, i mozna bylo utargować na targu pare groszy. Choinki, girlandy, światelka, wszystko bylo w zasiegu reki. Kazdy staralł sie jak mógl.
A w domku małego chlopca, równiez zrobiło sie gwarno, mama ubierała razem z synkiem choinkę a babcia robiła potrawy na stół świateczny. Po ubraniu choinki dołączyli do babci. Na progu kuchni stanął tato.
- Synku, moze pójdziesz ze mną ? pobawisz się trochę na śniegu, pojezdzisz na sankach?
Nie zwazajac na odpowiedz malca porwal go w ramiona i juz go nie widzialy mama i babcia. Tak czas zleciał, az do kolacji. Stól byl przystrojony, choinka ozdobiona, wszyscy byli w światecznym nastroju. I czekali z niecierpliwoscia na Ta jedyną gwiazdkę śpiewajac kolędy.
Ale chlopczyk byl trochę niecierpliwy i juz chcial zobaczyć gwiazdke, podbiegl do okna.
- Nie widać gwiazdki - znowu miał smutną minkę. Ale Tato podszedl do niego i zaproponowal:
- Moze wyjdziemy na dwór i tam na nią poczekamy?
Na dworze nie bylo mrozno, a wszyscy świetnie sie bawili śniezkami. Kiedy wszystkim zrobilo się zimno zaczeli sie zbierać do domu, nawet burek chcial iść sie połozyć koło kominka. Chłopczyk prosił o jeszcze chwile. Dziadek odrzekł: - Poczekam chwilke z tobą, ale tylko tą malą chwilkę. Bo pamiętaj ta gwiazdka jest w tobie i we mnie i w kazdym z nas. Trzeba tylko cierpliwie poczekać.
A kiedy wszyscy poszli, dziadek wzial wnuka za rękę i poszedl w drugą stronę, w stronę mostu w nadziei ze moze tam sie pojawi. Po jakimś czasie, wrocili jednak do domu. Ale malec czekal przed drzwiami jeszcze chwilke ze smutną minką odwrócił się tylko na chwilkę, a wtedy zobaczył na niebie gwiazdke bardzo mocno swiecącą i zawolał do wszystkich:
- Gwiazdka, gwiazdka się świeci.
Nadszedl czas świat i czas radości, obdarowania i serdecznosci. Wszyscy się radowali. Ale maly chłopiec chyba najbardziej. Bo to on zobaczył gwiazdkę na niebie jako pierwszy.
poniedziałek, 14 grudnia 2009
" Swiąteczna gwiazdka"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ale świątecznie się zrobiło ! Ja, jak ten mały chłopczyk też nie mogę doczekać sie pierwszej gwiazdki. pozdrawiam
no fajnie mieszkac w takiej chatce zasypanej po dach sniegiem,a w domu kominak,cieple skarpety i czas na robotki ,ooo tak widze moje swieta ;)
Prześlij komentarz